Krakowski Lynx Music coraz odważniej wychyla się poza progrockowe rejony a najnowszym tego przykładem jest album „Comatose” grupy FIREFROST

Zwolennicy klasycznego heavy metalu powinni być ukontentowani, ponieważ zespół ten hołduje tradycji spod znaku Judas Priest, ale nie boi się też i nieco bardziej hard rockowych zagrań. Należy też wspomnieć, że FIREFROST to formacja rodem z Polski, a jak wiemy, w kraju nad Wisłą jak nie grasz black metalu z tekstami po Polsku to w metalu przebić się jest bardzo ciężko…

Generalnie jest dość dynamicznie, energetycznie i melodyjnie – znakomicie pracują gitary, niektórych motywów nie powstydziliby się najwięksi (choć w sumie mogliby tych pomysłów pozazdrościć a nie tylko nie powstydzić). Czy to solówki czy riffy to jest na czym ucho zawiesić. Jak przystało na heavy metalowy band jest też ballada i choć może nie wywołuje gęsiej skórki to jednak robi całkiem przyjemne wrażenie.

Ciekawie prezentuje się też wokalista. Paweł „Gruby” Gazda operuje wieloma barwami i potrafi zapiszczeć niczym King Diamond, ale i mocno ryknąć w rejestrach Marko Hietali (niegdyś Nightwish, Tarot) jak i „pośpiewać” w klimatach Chrisa Boltendahla (Grave Digger).

FIREFROST to kolejny przykład (po Axe Crazy czy Roadhog) na to, że i w Polsce można łoić klasyczny heavy metal bez oglądania się na mody czy na to co wypada. Brawa i będę obserwował. Debiut jest więcej niż obiecujący!

7,5/10

Żródło: rockarea.pl by Piotr Michalski – https://www.rockarea.pl/recenzje/firefrost-2025-comatose/?fbclid=IwY2xjawMHyotleHRuA2FlbQIxMABicmlkETBLeVNvaXl4UEs3YlIxMkNhAR5n7E52vDsv6BVbVNQ-6mtm9dho5d1iXtUg-vY8ekE786DOWtxVcOLB4QVheg_aem_xwIPNtVMqdqghYkHs11qYw